Juma. Nauka jazdy.

Nie polecam tej szkoły to mało powiedziane. Po 30-sto godzinnym kursie nie tylko nie umiałam w ogóle jeździć, ale bałam się wsiadać do samochodu nawet bardziej niż przed rozpoczęciem kursu. Przechodząc do konkretów Minusy: - nie myśl, że jeżeli wybierzesz sobie jakiegoś instruktora , to będziesz z nim jeździć –najczęściej kończy się to tym, że jesteś nieustannie przerzucany/na od jednego do drugiego(często do takich, z którymi nie chcesz jeździć i nikt nie pyta Cię o zgodę),trudno się z nimi umówić . Jeżeli chcesz jeździć z jednym , to albo umawiasz terminy na miesiące przedtem, albo Twój kurs trwa pół roku... Mój trwał 4 miesiące, w tym jeżdziłam z 4 instruktorami i bynajmniej dlatego ,że chciałam. - co paradoksalne- jeżeli weźmie się pod uwagę powyższy punkt- wymagany jest wybór tzw. instruktora przewodniego(głównego), z którym wyjeździmy większość godzin. No i właśnie dlatego mój kurs trwał tyle miesięcy, bo instruktor, którego pechowo wybrałam nigdy nie miał czasu, odwoływał jazdy, zdarzało się ,że na jazdę czekałam 2 tygodnie, co w procesie nauki wpływa na duuużą niekorzyść (bałam się potem w ogóle wsiąść do samochodu) - co do samego instruktora głównego, to trudno mi wymyślić chociaż jedną pozytywną rzecz. Był tak stereotypowo zły- nieustannie załatwiał prywatę, w ogóle nie liczył się z moimi potrzebami ,prośbami i uwagami co do manewrów i tras , które chcę poćwiczyć. Po prostu „odklepywał” jazdę. Ja rozumiem ,że dla niego to wszystko jest proste, ale JA SIĘ DOPIERO UCZYŁAM!! Skoro nie potrafił tego zrozumieć, to zdecydowanie nie miejsce dla niego. Przykładowo, na moją uwagę ,że chcę poćwiczyć ruszanie z ręcznego lub łuk, śmiał się i odpowiadał-„Pfff, przecież to proooste”. - Wynikiem powyższego był fakt, że w ciągu 30sto godzinnego kursu na placu manewrowym byłam 3 razy po 10 minut, a ruszanie pod górkę miałam…2 razy- i nie, nie byłam mistrzem kierownicy. Co więcej pierwszy egzamin oblałam ruszając pod górkę, a drugi-oczywiście na łuku… -Wracając do instruktora, to zawsze był umówiony z kursantami godzina po godzinie, a czas na dojechanie do ów straceńca, wykorzystywał oczywiście z mojego czasu jazdy-zdarzało się nawet 30 minut(bo korki) - reasumując, tylko i wyłącznie dzięki temu ,że wzięłam (musiałam) jazdy doszkalające w innym ośrodku , zdałam egzamin. Instruktor z którym je miałam nauczył mnie w ciągu kilku godzin, więcej niż instruktorzy w Jumie przez te 30 godzin podstawowego kursu, a tani nie są…po prostu ZAJUMALI MI PIENIĄDZE i teraz już wiem skąd ta nazwa… Zdecydowanie odradzam!!!!

Nie polecam i to zdecydowanie. Jeździłem z Marcinem, Tomkiem i właścicielem szkoły Jurkiem. Marcin - OK, starał się zachować względną kulturę i pod tym kątem w porządku. Niestety jeździ Toyotą Yaris, więc mimo wszystko uważam, że lepiej uczyć się na Kii. Tomek - no cóż, nerwus i furiat. No a na koniec absolutna rodzynka - Jurek - liczba bluzgów jaka padła podczas naszej jednej wspólnej jazdy naprawdę mogła by zawstydzić niejedną osobę. Rozumiem, że tak wypadło, że miał akurat jakąś sprawę do załatwienia, sytuacja się skomplikowała i był zdenerwowany, ale pewien poziom ogłady należałoby jednak zachować. Jurek jako jedyny w ośrodku ma Kie Rio - to też istotny fakt. Dla porównania - obecnie biorę godziny doszkalające w OSK Orzeł. Spokój, kultura, luz i dobra organizacja. Po prostu bez porównania. Jumę stanowczo odradzam.

Instruktor czyli pan J. Masier świetny i zabawny. Miła i luźna atmosfera podczas nauki jazdy. Szkoła na prawdę godna polecenia!! :)